Horror, na szczęście z happy endem, zgotowali swoim kibicom koszykarze BM Węgiel Stal Ostrów. Po przeciętnej grze i dramatycznej końcówce, ostrowski zespół wygrał z GTK Gliwice 84:82. Gospodarze grali falami, dobrą grę przeplatając z bardzo złą. Odskakiwali rywalowi nawet na 10 punktów, by później szybko roztrwonić przewagę. "Ostatnio wygraliśmy z zespołami z czołówki, ale właśnie dlatego bardzo obawiałem się tego meczu" - powiedział Radiu Centrum trener Mikołaj Czaja. Bohater Stali, Marcin Kałowski, którzy rzucił 32 punkty dodał, że sztuką jest wygrać mecz, kiedy gra się słabo.

"Do Ostrowa przyjechał rywal teoretycznie od tej czwórki słabszy, ale właśnie bałem się o koncentrację mojej drużyny. Niestety, moje obawy się potwierdziły. Wyszliśmy zupełnie rozkojarzeni. Strasznie ciężko prowadziło mi się ten mecz. Ja mówiłem swoje, a zawodnicy grali swoje. Pewnie gdyby mnie nie było na tym meczu, wynik byłby podobny, bo zespół i tak grał inaczej niż ustaliliśmy. Nie było żadnej myśli, ułożonej koszykówki, naprawdę zagraliśmy jeden z gorszych meczów w tym sezonie" - ocenił ostro trener zwycięzców.

"Byliśmy przygotowani na to, że czeka nas ciężka przeprawa. Przypomnę tylko, że w Gliwicach przegraliśmy bardzo wysoko. Zagraliśmy słabo, ale na szczęście nasza kiepska gra nie odbiła się na końcowym wyniku. Przy słabym meczu, wygrywamy i to jest najważniejsze", dodał Kałowski.

Właśnie Marcin Kałowski, trafiając siedem razy z dystansu, poprowadził Stal do wygranej, choć w końcówce sam także nie ustrzegł się błędu. Szczęście w sobotni wieczór było jednak przy ostrowianach, którzy wygrali ostatecznie 84:82. Najwięcej punktów - oprócz wspomnianego wcześniej Kałowskiego - rzucili: Olejnik 19 oraz Wojciechowski i Dymała po 11.

kmiecikrc.fm