Od 500 do ponad 4,5 tysięcy - tak przedstawiała się frekwencja na meczach ligowych ostrowskich żużlowców w sezonie 2010. Gdyby nie ostatni mecz z Kolejarzem Rawicz, który obejrzało zaledwie nieco ponad pół tysiąca fanów, ostrowski klub mógłby poszczycić się najlepszą frekwencją spośród drugoligowych ośrodków. "Żeby przyciągnąć na trybuny kibiców potrzebne są mecze o stawkę" - powiedział Radiu Centrum, Artur Bieliński.

"Kibice w Ostrowie są świetni, ale też lubią oglądać żużel na wysokim poziomie. W momencie, gdy przegraliśmy z Lublinem i straciliśmy szanse na baraże ta druga liga niektórym kibicom - mówiąc kolokwialnie - przejadła się. Nie zapominajmy, że Ostrów Wielkopolski położony jest wokół ośrodków ekstraligowych, jak Wrocław czy Leszno. Fani Roberta Miśkowiaka jeździli do Poznania, by kibicować temu zawodnikowi. Spora grupa ostrowskich kibiców postawiła w tym sezonie na Grand Prix. Nie zawsze po sobotnich zawodach przyjeżdżali, by w niedzielę w Ostrowie oglądać żużel na drugoligowym poziomie" - powiedział Radiu Centrum, Artur Bieliński.

Wpływy ze sprzedaży biletów są ważnym elementem w działalności każdego klubu. W Ostrowie stanowią one 30-40 procent budżetu całego klubu.

kmiecikrc.fm