Przegrać po walce to nie wstyd, przegrać jednak w takich rozmiach to na pewno nie powód do chluby - mowa o porażce koszykarek Towarzystwa Sportowego Ostrovia, które w sobotę na wyjeździe przegrały z liderem tabeli, AZS-em Rzeszów aż 30:80. I pomyśleć, że był to mecz na szczycie tabeli, bo ostrowianki przed tym spotkaniem zajmowały czwarte miejsce.

Ostrovia do Rzeszowa pojechała osłabiona brakiem Karoliny Kaczmarek. Nie zmienia to jednak faktu, że w takich rozmiarach zespół, który miał ambicje gry w czołowej czwórce, nie powinien przegrywać. W pierwszej kwarcie Ostrovia rzuciła zaledwie 5 punktów, w drugiej dołożyła kolejne 6 "oczek" i po 20 minutach miała na koncie zaledwie 11 punktów. Rywalki w tej fazie spotkania rzuciły już 42 punkty. Nokaut Ostrovii trwał także po przerwie. AZS Rzeszów po trzech kwartach wygrywał 55:17, a w całym spotkaniu zwyciężył różnicą aż 50 punktów. Ostrovia przez 40 minut zdobyła zaledwie 30 "oczek", grając na 22-procentowej skuteczności. Dość powiedzieć, że z tych 30 punktów aż 10 rzuciła z rzutów wolnych, trafiając co drugi rzut z linii. Tak słabego meczu koszykarki Ostrovii w ostatnich kilku latach nie zagrały. Porażka ta - przy innych wynikach 13 kolejki pierwszej ligi - sprawiła, że Ostrovia zagra w drugiej fazie rozgrywek tylko o utrzymanie na zapleczu ekstraklasy. Zresztą, z taką grą trudno marzyć o czymś więcej...

kmiecikrc.fm