Kapitalne widowisko, wspaniała atmosfera, cudowny doping kibiców obu drużyn i wręcz niewiarygodna dramaturgia - takie były sobotnie derby regionu w drugiej lidze koszykarzy. Choć przez większą część meczu niespodziewanie prowadzili goście - BM Węgiel Stal Ostrów, to jednak w ostatnich sekundach popełnili kardynalny błąd przy wyprowadzeniu piłki i niemalże podarowali zwycięstwo Open Florentynie Pleszew 82:80. Początek meczu należał do gospodarzy. W drugiej kwarcie rewelacyjnie jednak zagrał Marcin Dymała i to głównie dzięki niemu Stal prowadziła do przerwy 49:41. Mówią najlepsi w obu zespołach: Marcin Dymała w Stali i Adam Kaczmarzyk w Open Florentynie Pleszew.

"Wiadomo, że zespół z Pleszewa ma doświadczonych zawodników i dobrego trenera, który wiedział co robi. W drugiej połowie byłem odcinany od piłki i bodajże oddałem tylko jeden rzut z gry po przerwie. Nie dorzuciłem niestety już żadnych punktów do konta naszego zespołu. Nie udało się wykorzystać sporej okazji na wygranie w Pleszewie. Szkoda tej dwupunktowej porażki" - powiedział Radiu Centrum Marcin Dymała.

"Faktycznie mecz był niesamowity i miał dramaturgię, którą na długo zapamiętamy. Zespół Stali pokazał, że jest naprawdę bardzo dobry. Ja naprawdę nie czuję się bohaterem meczu. Hołd należy się całemu zespołowi. Koledzy także świetnie grali. Podania otrzymywałem od nich i tylko przykładałem lekko ręce, a że wpadało...", dodał lider pleszewian, mieszkający i wychowany w Ostrowie Wielkopolskim.

O losach meczu zadecydowała akcja na 19 sekund przed końcem meczu. Przy stanie 80:79 dla Stali, goście oddali piłkę w ręce pleszewian. Gacek był faulowany, a rzuty wolne celnie wykonał Czarkowski. W ostatniej akcji piłki nie złapał Kamil Sierański, dzięki czemu Open mógł świętować zwycięstwo. Najwięcej punktów dla pleszewian rzucili: Kaczmarzyk 28 i Ecka 20. Dla Stali: Dymała 21, Wojciechowski 18 i Kałowski 17.

kmiecikrc.fm