Gmina Czermin ma problem z bobrami. Wojewoda nawet dał w ubiegłym roku pozwolenie na odstrzał 10 bobrzych samców. Jednak gmina nie znalazła myśliwego, który chciałby bobra odstrzelić, nawet legalnie.

Bóbr jak to bóbr. Nie widać bobra, ale efekt pracy jego ostrych ząbków można zauważyć np. w gołuchowskim parku, gdzie przewraca drzewa na wodę i buduje tamy zwane żeremiami. Tamy, które powstają np. na Prośnie w gminie Czermin, powodują, że woda się rozlewa i niszczy uprawy rolnikom.

Walczyć z bobrami, które są pod ścisłą ochroną, można różnie. W Wierzchach w gm. Gizałki poowijano żółtą taśmą drzewa nad kanałem Młynikowskim. W Czerminie nikt na ten pomysł nie wpadł. W ubiegłym roku na prośbę wójta wojewoda dał pozwolenie na odstrzał 10 samców bobrzych. Nie znaleziono jednak myśliwego, który by w majestacie prawa strzelił do bobra. Tak jak by strzelanie do bobra różniło się od strzelania np. do sarenki. W tym roku zezwolenia na odstrzały nie ma. "Rolnicy poszkodowani przez bobry mają składać podania o szacowanie strat" - powiedział Radiu Centrum wójt Czermina Sławomir Spychaj.

Komisja oceni straty, a podatnik zapłaci. A bobry nadal będą podgryzać drzewa. Chyba, że ktoś je poowija żółtą taśmą, tak jak w gminie Gizałki.

kuczynskarc.fm