Odznaczenia, awanse, historyczna wystawa, a na dodatek nowy radiowóz. 25 lipca ostrzeszowska policja będzie świętowała jubileusz 95.lecia funkcjonowania jednostki. Obchody święta rozpoczęła policyjna wystawa, którą przygotowano w Urzędzie Miasta i Gminy w Ostrzeszowie.

"Zaprezentowaliśmy na niej historię działalności naszych struktur" - powiedział Radiu Centrum komendant ostrzeszowskiej policji, młodszy inspektor Dariusz Bieniek: "Będą to bardzo uroczyste obchody. Oprócz awansów policjantów, przewidujemy również wręczenie odznaczeń państwowych i służbowych. Ponadto będziemy honorowali stosownymi nagrodami jednego z funkcjonariuszy naszej jednostki, który odchodzi ze służby na zaopatrzenie emerytalne. Wspaniałym prezentem, który mamy otrzymać, będą portrety komendantów ostrzeszowskiej policji. W sumie przekazanych zostanie osiem portretów, które zawisną w naszej komendzie w szacownym miejscu".

Wszystko wskazuje na to, że całość uroczystości dopełni przekazanie ostrzeszowskiej policji nowego radiowozu.

Trwają prace wewnątrz budynku, do którego wprowadzić ma się ostrowski MDK. Dawne wojskowe koszary przy Wolności zmieniły już swoje oblicze przed rokiem, kiedy zostały wymienione okna i elewacja. Teraz prowadzone są remonty wewnątrz. Dzięki nim MDK zyska salę widowiskową, sale taneczne, dobrze oświetlone pracownie plastyczne. Wszystko na ponad 800 metrach kwadratowych. "Prace dobiegają końca i szacujemy, że będą kosztować około 2 000 000 złotych" - powiedział Radiu Centrum starosta ostrowski Paweł Rajski:

"Kiedy wchodzi się z remontem do starego budynku zwykle pojawiają się jakieś niespodzianki. Planowaliśmy wstępnie, że powstanie tu sala teatralna na bazie jednego z większych pomieszczeń. Okazało się jednak, że w tej wersji byłaby niewiele większa niż to, czym MDK dysponuje obecnie. Zdecydowaliśmy się dołożyć 200 000 złotych i przygotować salę na 140 osób. Jeśli coś mamy robić, zróbmy to porządnie."

Budynek przy Gimnazjalnej, w którym obecnie mieści się MDK ma zostać w najbliższych tygodniach wyceniony i wystawiony na sprzedaż. W nowej siedzibie MDK poprowadzi zajęcia od września. Ze względu na przeprowadzkę placówka nie będzie czynna przez wakacje. Na nowy rok szkolny do MDK zapisało się już ponad 1200 dzieci.

Chuligaństwo, niszczenie mienia, spożywanie alkoholu w miejscach publicznych, hałasująca i agresywna młodzież - to najbardziej dokuczliwe zjawiska występujące na osiedlach Dobrzec i Widok w Kaliszu. Tak wynika z projektu "Bezpieczne dzielnice" zorganizowanego przez kaliską policję i Stowarzyszenie "Sieć Bezpieczeństwa". We wtorek czterech dzielnicowych przedstawiło dotychczasowe efekty ich trzymiesięcznej pracy. "Naszym głównym zadaniem jest ograniczenie przestępczości i podniesienie poziomu bezpieczeństwa. Chcemy także, aby zwiększyło się zaufanie społeczeństwa do pracy dzielnicowego" - powiedziała Radiu Centrum st. post. Edyta Marciniak:

"Problemy, które udało się dotychczas rozwiązać to przede wszystkim agresywna młodzież gromadząca się w rejonie sklepów monopolowych i związana z tym dewastacja mienia oraz spożywanie alkoholu w miejscach publicznych. Walczymy także z ograniczeniem zdarzeń dotyczących kradzieży z włamaniem do mieszkań i piwnic, a także oszustwami na tzw. wnuczka. Dotychczasowe działania, jakie zostały przez ten czas podjęte, to m.in. pogadanki z młodzieżą w szkołach. Poruszaliśmy tematy związane z szkodliwością spożywania alkoholu, palenia papierosów i zażywania narkotyków. Dla mieszkańców przeprowadziliśmy działanie pod nazwą 'Bezpieczne mieszkanie', którego głównym celem było uświadomienie lokatorom, jak we właściwy sposób zabezpieczyć mieszkanie i znajdujące się w nim mienie".

"Już od początku policja została zauważona na osiedlu i to nas cieszy. Ich aktywność widziana jest na co dzień i nie jest to spontaniczna reakcja. Współpraca nawiązuje się zdecydowanie bardziej w dłuższym okresie czasu" - dodała Sabina Szymańska, z-ca prezesa zarządu Spółdzielni Mieszkaniowej Dobrzec w Kaliszu.

Na spotkaniu obecni byli również zastępca Komendanta Wojewódzkiej Policji w Poznaniu, podinsp. Rafał Kozłowski, a także autor programu, dr Mirosław Bryła, przewodniczący Stowarzyszenia "Sieć Bezpieczeństwa", który jest zadowolony z dotychczasowych efektów:

"Tych czworo dzielnicowych operuje na terenie, który jest zamieszkiwany przez blisko 1/4 mieszkańców miasta. Trzymiesięczne osiągnięcia na skalę Kalisza są dość znaczące. Kiedy przystępowaliśmy do tego projektu, przyjęliśmy sobie konkretne założenia: staramy się zyskać zaufanie obywateli, obniżyć przestępczość, zwiększyć poczucie bezpieczeństwa i efektywność służby policyjnej".

Program "Bezpieczne dzielnice" obejmuje cztery rewiry. Z policją współpracują m.in. przedstawiciele rad osiedlowych, szkół, kościołów i różnego rodzaju stowarzyszeń.

Lekarz z prokuratorskimi zarzutami pracuje w kaliskim szpitalu. "Został on przyjęty na podstawie umowy kontraktowej, zawartej po przeprowadzonym postępowaniu konkursowym. Szpital nie miał wiedzy o toczącym się postępowaniu w prokuraturze" - wyjaśnił Radiu Centrum Paweł Gawroński, rzecznik kaliskiej placówki.

O zaistniałej sytuacji poinformował Radio Centrum jeden ze słuchaczy. "To był lekarz, którzy prowadził ciążę mojej żony i odebrał poród, który niestety zakończył się tragicznie"

"Poród przebiegł w drastycznych okolicznościach, w wyniku czego nastąpił zgon naszego dziecka, a moja żona cudem go przeżyła. Lekarz robił USG 9 dni przed rozwiązaniem i błędnie oszacował masę ciała naszego dziecka. Nasz syn miał się urodzić 3, 5 kilogramowy a ostatecznie jego waga wynosiła 5,5 kg. Mojej żonie kazano rodzić w sposób naturalny, mimo, że prosiliśmy o wykonanie cesarskiego cięcia."

Zaistniała sytuacja miała miejsce w szpitalu w Zduńskiej Woli. Radio Centrum skontaktowało się z Józefem Mizerskim, rzecznikiem prasowym Prokuratury Okręgowej w Sieradzu, który przedstawił treść zarzutów dotyczących lekarza:

"Zarzucono mu, iż w okresie prowadzenia ciąży kobiety, jak również w ostatniej fazie porodu nie podjął określonych działań związanych z wystąpieniem pewnych powikłań, by przekazać kobietę do ośrodka o większym stopniu referencyjności. W ostatniej fazie porodu nie podjął działań zmierzających do ustalenia, czy dziecko może urodzić się w sposób naturalny."

Dalsza część zarzutów głosi, że waga tego dziecka spowodowała, że niemożliwe było urodzenie w sposób naturalny. Również zbyt późno przystąpiono do cesarskiego cięcia, co spowodowało zgon nienarodzonego dziecka. Cała sytuacja zagrażała życiu i zdrowiu kobiety.

Jak dodaje rzecznik Paweł Gawroński "lekarz w kaliskim szpitalu cieszy się dobrą opinią zarówno wśród pacjentek, jak i przełożonych. Od początku zatrudnienia w szpitalu nie było w związku z jego pracą żadnych skarg."