Kolejne złote medale zawisły na szyjach szczypiornistek MKS-u Perła Lublin. W rozegranym w sobotę w Kaliszu finale Pucharu Polski lublinianki pewnie pokonały Pogoń Szczecin 34:25. Szczypiornistki MKS-u zaczęły do wysokiego prowadzenia 8:2, a na przerwę schodziły z przewagą 5 goli 16:11. Po zmianie stron drużyna ze szczecina zaczęła odrabiać straty i zmniejszyła dystans do dwóch trafień 18:16. Jednak doświadczone zawodniczki z Lublina przyspieszyły, skutecznie kontrowały i ponownie zaczęły powiększać dystans do rywalek, wygrywając ostatecznie różnicą 9 bramek:

"Przeciwniczki też analizują co dzieje się na parkiecie i po przerwie rzeczywiście zaczęły odrabiać straty. Ale my również szybko zorientowałyśmy się w czym tkwi problem i po tym chwilowym przestoju wróciłyśmy do swojej gry i potem wszystko już funkcjonowało tak jak trzeba".

"Bardzo się cieszę, że udało nam się wygrać w miarę przekonująco. Na szczęście mogłem rotować składem i nie musiały grać przez cały czas te podstawowe zawodniczki. To jest bardzo ważne. Na początku drugiej połowy był taki niebezpieczny moment, gdy rywalki się do nas zbliżyły, ale jak nasze dziewczyny to przełamały to potem były już nie do zatrzymania".

Mecz podsumowali radiuCENTRUM Kinga Achruk z MKS-u, która została uznana za najlepszą zawodniczkę finałowego pojedynku, oraz trener zwycięskiej ekipy Robert Lis.

To drugie trofeum dla zespołu z Lublina, który niedawno został mistrzem Polski. Teraz lublinianki walczą jeszcze w finale europejskich rozgrywek Challenge Cup. Tymczasem w niedzielę w hali Arena kibiców szczypiorniaka czekają kolejne emocje, tym razem związane z finałem Pucharu Polski mężczyzn. O godzinie 17:45 zmierzą się Azoty Puławy i obrońca tytułu Vive Kielce.

MKS Perła Lublin – SPR Pogoń Szczecin 34:25 (16:11)

MKS Perła Lublin: Gawlik, Januchta – Rola 3, Gęga 5, Matuszczyk, Stasiak 3, Repelewska 3, Drabik 4, Mihdaliova 1, Nocuń 3, Skrzyniarz 2, Rosiak 4, Achruk 6.

SPR Pogoń Szczecin: Krupa, Zimny – Novais Bancilon 7, Noga 7, Cebula 1, Urbańska, Królikowska 1, Marcikova, Janas, Koprowska, Nosek 1, Zawistowska 2, Kochaniak 1, Blazević 2, Gadzina 3, Senderkiewicz.

Ależ powrót piłkarzy Ostrovii, którzy w sobotnie popołudnie na Stadionie Miejskim przegrywali do przerwy z Victorią Ostrzeszów 1:3, by ostatecznie derbowy pojedynek wygrać 4:3. Złotego gola w 90 minucie zdobył Daniel Kaczmarek.

Ostrovia prowadziła od piątej minuty po golu Łukasza Wiącka, ale klasycznym hat-trickiem przed przerwą popisał się Michał Mazurek z Victorii Ostrzeszów i było 3:1 dla przyjezdnych. Kontaktowego gola w 58 minucie strzelił Kaczmarek. Trzy minuty później wyrównał Tomasz Kempiński. Ten sam piłkarz w doliczonym czasie gry był faulowany w polu karnym. Jedenastkę na wagę trzech punktów wykorzystał Daniel Kaczmarek.
W innych meczach 27 kolejki IV ligi z udziałem drużyn z naszego regionu Pogoń Nowe Skalmierzyce zremisowała 0:0 z Koroną Piaski, Polonia Kępno wygrała 7:0 na wyjeździe ze swoją imienniczką z Leszna, Odolanovia przegrała 0:2 z liderem, Victorią Września, a LKS Gołuchów zwyciężył 4:0 z Białym Orłem Koźmin.

Ostrovia 1909 - Victoria Ostrzeszów 4:3 (1:3)

Bramki dla Ostrovii: Daniel Kaczmarek (58', 90') Łukasz Wiącek (5'), Tomasz Kempiński (61')
Bramki dla Victorii: Michał Mazurek (9', 32', 39')

Ostrovia: Jakub Błaszczyk - Kamil Krawczyk, Kamil Dutkowski, Łukasz Wiącek, Grzegorz Wachowiak, Konrad Rusek (86' Patryk Powalisz) Michał Giecz, Jordan Kaczmarek (73' Krystian Mokrzycki), Marek Szymanowski, Daniel Kaczmarek, Tomasz Kempiński (90+1' Maciej Mikulski).

Po raz dziesiąty z rzędu Puchar Polski trafił do PGE VIVE Kielce. W niedzielę, w finałowym pojedynku w kaliskiej Arenie kielczanie pokonali Azoty Puławy 35:29. Ale w pierwszej połowie to gracze z Puław nadawali ton grze i utrzymywali 2-3 bramkową przewagę. Do przerwy faworyzowany zespół z Kielc przegrywał 18:20. Role się odwróciły około 40 minuty, gdy gracze Vive zdobyli 4 bramki z rzędu, wyszli na prowadzenie, którego nie oddali do końca. Mecz ocenili radiuCENTRUM bramkarz Vive Kielce Sławomir Szmal i obrotowy Azotów Puławy Bartosz Jurecki.

"Pierwsza połowa zarówno w obronie jak i bramce w naszym wykonaniu była słaba, bo straciliśmy 20 bramek. Trzeba też przyznać, że Puławy bardzo dobrze weszły w mecz. Rywale dochodzili do sytuacji rzutowych. Mają zawodników, którzy potrafią rzucić z drugiej linii i to pokazali. W drugiej połowie o 180 stopni zmieniliśmy poruszanie się, zaczęliśmy walczyć w obronie i mnie też było łatwiej w bramce" - powiedział Sławomir Szmal, bramkarz Vive Kielce.

"W pierwszej połowie wszystko funkcjonowało bardzo dobrze. Graliśmy konsekwentnie i drużynowo, czego nam w ostatnich meczach brakowało. W 40 minucie zaczęliśmy się gubić, a wiemy jaką drużyną jest Vive i wykorzystało to bezlitośnie. Niestety nasz chwilowy przestój w drugiej połowie zdecydował, że to "kielczaki" się cieszą ze zwycięstwa, a nie my" - Bartosz Jurecki, obrotowy Azotów Puławy.

Najskuteczniejszy w ekipie z Kielc był Alex Dujszebajew, który zdobył 7 goli, oraz tytuł najlepszego zawodnika meczu. Finałowe pojedynki Pucharu Polski kobiet i mężczyzn w Kaliszu wpisane były w obchody 100-lecia piłki ręcznej w Polsce. Kolejnym jubileuszowym akcentem będzie zaplanowany na 13 czerwca mecz reprezentacji Polski z mistrzami Europy Hiszpanią.

KS Azoty Puławy – PGE VIVE Kielce 29:35 (20:18)

Puławy: Bogdanow, Koszowy – Kuchczyński 1, Podsiadło 3, Łyżwa 3, Panić 9, Grzelak 1, Masłowski 2, Titow, Kowalczyk, B. Jurecki 7, Ostroushko 1, Prce 2, Gumiński, Seroka, Skrabania

Kielce: Szmal, Ivić – M. Jurecki 4, Dujszebajew 7, Kus, Aguinagalde 2, Bielecki 4, Jachlewski 5, Strlek 4, Janc 4, Jurkiewicz 1, Zorman 1, Mamić, Bombac 3, Djukić.

Wśród kompletu 55 tysięcy widzów w Warszawie na Grand Prix Polski sporo było kibiców żużla z naszego regionu. Flagi z Ostrowa, Kalisza, Nowych Skalmierzyc czy Koźmina dumnie wisiały na PGE Narodowym. Atmosfera jak zwykle była świetna, a na koniec pozostał lekki niedosyt, że znów nie dane było odśpiewać chóralnie Mazurka Dąbrowskiego na cześć Polaka. Najlepszy z biało-czerwonych, Maciej Janowski finiszował drugi, za Brytyjczykiem Taiem Woffindenem. "Mogło być trochę lepiej, ale i tak cieszy podium" - powiedział radiuCENTRUM popularny MAGIC.

"Cieszę się, że z tych czwartych pól startowych, które miałem, udało się najpierw wejść do finału, a później stanąć nawet na podium. Kto wie, może do trzech razy sztuka i za rok uda mi się wygrać w stolicy. Przez moment prowadziłem w finale, bo wyprzedziłem Taia Woffindena przy krawężniku. Nie chciałem ryzykować i wychodzić na zewnętrzną część toru, tym bardziej że za mną był też szybki Fredrik Lindgren, który mógł próbować wejść przy krawężniku pod nas. Skupiłem się więc na trzymaniu kolein po wewnętrznej; chciałem w nich łapać prędkość. Nie udało się wygrać. Szkoda" - powiedział radiuCENTRUM Maciej Janowski.

Ostrowscy kibice żużla ze stolicy udali się do Poznania. Tam w niedzielę o 16:45 początek derbowego meczu pomiędzy PSŻ-em a MDM Komputery TŻ Ostrovia.

na fot. Biało-czerwona kartoniada na otwarcie żużlowej Grand Prix na PGE Narodowym

na fot. Kibice z Ostrowa i Koźmina na PGE Narodowym

na fot. Kolejni kibice z Ostrowa wypatrzeni w gronie 55 tysięcy publiczności w Warszawie

na fot. Kibice z Nowych Skalmierzyc i Kalisza

na fot. Najlepsza trójka Grand Prix Polski na konferencji prasowej

na fot. Start do wyścigu finałowego