"Obecnie przyszłość kaliskiej siatkówki stoi pod ogromnym znakiem zapytania, a my, kibice, z przykrością stwierdzamy, że nie widzimy absolutnie żadnych chęci poprawy tej sytuacji, zarówno ze strony sterników klubu, jak również ze strony władz miasta. Wręcz przeciwnie, mamy nieodparte wrażenie, że śmierć kaliskiej siatkówki odbywa się przy cichym przyzwoleniu kaliskich władz" - to fragment listu kibiców kaliskiej siatkówki do prezydenta Kalisza Janusza Pęcherza.
Według sympatyków żeńskiej siatkówki władze miasta są ostatnią deską ratunku, by powołać nową sportową spółkę akcyjną i utworzyć drużynę która zagra w I lidze.
Tymczasem prezydent już wcześniej zapowiadał, że najpierw muszą się znaleźć prywatni inwestorzy do utworzenia spółki, i zostać uregulowane zaległości finansowe z poprzednich sezonów. Nie oznacza to jednak kategorycznego nie, tym bardziej że były dyrektor klubu, a obecny likwidator starego stowarzyszenia Lechosław Ochocki spotykał się w ostatnich dniach z władzami miasta.
figiel
rc.fm
Treść całego otwartego listu:
Szanowny Panie Prezydencie:
My, kibice żeńskiej siatkówki w Kaliszu głośno pytamy: co dalej z kaliską siatkówką? Kaliska siatkówka w żeńskim wydaniu była duma grodu nad Prosną przez wiele lat. Sport ten cieszył się w naszym mieście niesłabnącym zainteresowaniem kibiców. Najlepiej świadczy o tym ilość widzów, jaka regularnie uczestniczyła w meczach kaliskiej drużyny siatkarek, zwłaszcza w ostatnim, bardzo słabym pod względem sportowym sezonie. Obecnie przyszłość kaliskiej siatkówki stoi pod ogromnym znakiem zapytania, a my, kibice, z przykrością stwierdzamy, że nie widzimy absolutnie żadnych chęci poprawy tej sytuacji, zarówno ze strony sterników klubu, jak również ze strony władz miasta. Wręcz przeciwnie, mamy nieodparte wrażenie, że śmierć kaliskiej siatkówki odbywa się przy cichym przyzwoleniu kaliskich władz. Do kogo mamy zwrócić się z prośbą o interwencję, jeśli nie do Pana Prezydenta? W sytuacji, gdy ważą się przyszłe losy klubu, próbowaliśmy zasięgnąć konkretnych informacji od jego władz; niestety, były to próby bezskuteczne.
Drużyna z naszego miasta występowała w najwyższej klasie rozgrywek siatkarek nieprzerwanie od sezonu 1995/96 do sezonu 2008/9 włącznie. Przez te wszystkie lata emocjonowaliśmy się występami kaliskich siatkarek w rodzimych rozgrywkach, byliśmy również dumni, że w naszym mieście możemy na żywo oglądać najlepsze zespoły siatkarskie Europy. SSK Calisia jako jedyny dotąd klub z Polski dostąpiło również zaszczytu występu w bardzo prestiżowym turnieju Salonpas Cup w Sao Paulo. Wszystkie te wydarzenia pozwalały kibicom i sympatykom kaliskiej siatkówki wierzyć, że zarówno klub, jak i drużyna są prowadzone w sposób nienaganny. Dziś, niestety, wszyscy wiemy, jak bardzo się myliliśmy. Bardzo nieudolne działania ze strony władz SSK Calisia doprowadziły klub na skraj bankructwa. Zdajemy sobie doskonale sprawę, że nie jest to wynik działań władz klubu jedynie w ostatnim sezonie. Sytuacja w SSK Calisia pogarszała się z sezonu na sezon, a świadomi (lub nieświadomi) powagi sytuacji włodarze klubu dość skutecznie mydlili oczy zarówno kibicom, jak również potencjalnym sponsorom oraz władzom miasta. Postępowanie władz klubu w ostatnich latach jest dla nas całkowicie niezrozumiałe; postępowanie osób do niedawna zarządzających SSK Calisia musiało szokować nawet średnio zorientowanego w realiach kaliskiej siatkówki przeciętnego kibica. Cały czas zadajemy sobie pytanie, czy do tak dramatycznej sytuacji doszłoby, gdyby prezes Kostera w pełni kontrolował to, co dzieje się w klubie? Jesteśmy ciekawi, czy inne podmioty, kierowane przez Pana Kosterę, znajdują się w tak samo dramatycznej sytuacji, w jakiej pod jego rządami znalazło się SSK Calisia? Te pytania zapewne na zawsze pozostaną bez odpowiedzi; zwracamy jednak uwagę na fakt, że tragiczna polityka władz SSK Calisia Kalisz doprowadziła do długów wobec zawodniczek, Urzędu Skarbowego oraz ZUS-u. Zła sytuacja w kaliskim klubie powoli stawała się tajemnicą Poliszynela, którą w końcu po protestach siatkarek zainteresowała się ogólnopolska prasa. To właśnie po lawinowym pojawieniu się w prasie doniesień o poważnym zadłużeniu SSK z finansowania klubu wycofał się ówczesny sponsor tytularny czyli koncern Nestle, promujący poprzez kaliską drużynę markę Winiary.
Po tych wydarzeniach Prezes klubu Wiesław Kostera w pamiętnym oświadczeniu znaczą część winy za ten stan obarczył kibiców. Według Pana Prezesa jednym z powodów wycofania się głównego sponsora było właśnie zachowanie kibiców, którzy śmieli wyrazić swoje niezadowolenie z sytuacji w SSK. Cóż takiego złego zrobili wówczas kibice? Zapewne Pan Prezydent pamięta przygotowany przez kibiców sporej wielkości transparent z napisem: "Działacze, gdzie są pieniądze?". Głośną owacją licznie zgromadzonej w hali publiczności podczas skandowania przez Klub Kibica hasła z w/w transparentu pozostawiamy ocenie Pana Prezydenta. Nie będziemy również w tym miejscu komentować słów Pana Prezesa Kostery, który w swoim oświadczeniu stwierdził, że problemy finansowe SSK Calisia wynikały z niewielkiej frekwencji na meczach, a co za tym idzie mniejszych wpływach z biletów ...
Wobec powyższego pytamy Pana Prezydenta: czy miasto Kalisz zamierza zrezygnować z siatkówki? Pytanie to ma podwójną wartość w obliczu najświeższych informacji, zgodnie z którymi z Kalisza wyprowadza się drugoligowa drużyna siatkarzy, która swoje mecze zamierza rozgrywać w Opatówku. Czy zamierza Pan Prezydent interweniować w tej sprawie? Czy chce Pan Prezydent istnieć w świadomości kaliszan jako ten, który najpierw przyczynił się do powstania w Kaliszu niezbędnej, reprezentacyjnej hali widowiskowo-sportowej, by wkrótce pozwolić na przekształcenie Kalisza w sportową pustynię na mapie naszego kraju? Zdajemy sobie w pełni sprawę, że miasto nie może utrzymywać klubów sportowych na poziomie wyczynowym. Czy jednak jako Prezydent miasta nie może Pan wyjść z inicjatywą do potencjalnych sponsorów i zachęcić ich do zainwestowania w drużynę? Czy jako Prezydent miasta nie może Pan nadzorować rzekomego tworzenia w Kaliszu sportowej spółki akcyjnej, która przejęłaby po SSK Calisia prawo wystawienia drużyny w rozgrywkach I ligi siatkarek?
Zapotrzebowanie na sport na najwyższym poziomie jest w naszym mieście ogromne, co bardzo dobitnie pokazał zakończony przed kilkoma tygodniami sezon. Która hala w Polsce wypełniłaby się tak licznie w sytuacji, gdy drużyna przegrywała mecz za meczem i walczyła o utrzymanie?
Jesteśmy przekonani, że na utrzymaniu siatkówki w naszym mieście zależy nie tylko członkom Klubu Kibica, ale kilku tysiącom mieszkańców Kalisza. Chociaż wielu spośród nich nie przychodziło regularnie na mecze, z uwagą śledzili oni wydarzenia z udziałem naszych siatkarek i związani byli z tą dyscypliną, najpopularniejszą w grodzie nad Prosną. Nasze możliwości działania, mogące pomóc w rozwiązaniu krytycznej sytuacji, są ograniczone. Dlatego zwracamy się do Pana Prezydenta z apelem o podjęcie stosownych kroków, aby Kalisz nie stał się pośmiewiskiem środowiska sportowego w Polsce, które przede wszystkim utożsamiało nasze miasto w żeńską piłką siatkową. Po sezonie 2007/2008 obiecał Pan kibicom, że będziemy grać. Czyżby zapały wystarczyło tylko na jeden sezon? Mocno wierzymy, że tak nie jest, lecz z drugiej strony czasami odnosimy wrażenie, że władzom miasta nie zależy na promocji miasta poprzez sport, a obecna sytuacja to nic innego, jak bierne wyczekiwanie, aż cała sytuacja ulegnie samoczynnemu wyciszeniu i o tak pięknej karcie, jaką w historii miasta zapisały siatkarki Calisii, wszyscy zapomną.
Dlaczego nie ma wśród władz miasta osób, chcących uprzątnąć przysłowiową stajnię Augiasza, czyli sytuację wokół siatkówki w Kaliszu? Czy rozwiązanie stowarzyszenia i pusta jak na razie zapowiedź powołania spółki akcyjnej to wszystko, na co było stać miasto oraz nieudolnych decydentów z SSK Calisia? Czy naprawdę wśród władz miasta nie ma choć jednej osoby, która podjęłaby się naprawienia tego, co inni zepsuli?
Z poważaniem
członkowie Klubu Kibica Calisii