Po dramatycznym meczu polscy piłkarze ręczni przegrali w Pekinie z Hiszpanią 29:30. Aż 10 bramek dla reprezentacji Polski rzucili ostrowianie. Po 4 trafienia na koncie zanotowali bracia Marcin i Krzysztof Lijewski, a dwa gole dorzucił Bartłomiej Jaszka. Mimo pięciobramkowego prowadzenia w drugiej połowie, Polska przegrała, a rzut z biodra Marcina Lijewskiego w ostatniej sekundzie wybronił bramkarz Hiszpanii. O ocenę spotkania poprosiliśmy ojca słynnych braci - Eugeniusza Lijewskiego, który na miejscu w Ostrowie ogląda zmagania swoich dzieci w Pekinie.

„Z przebiegu meczu na pewno szkoda tej porażki, bo przez większą część spotkania nadawaliśmy ton rywalizacji, prowadziliśmy otwartą grę. Wygrywaliśmy w drugiej połowie nawet pięcioma bramkami, ale sam nie wiem, co się stało w końcówce. Kilka głupich strat piłek. Myślę, że trochę pochopnie sędzia wyrzucił naszych chłopaków na ławkę kar, a z kolei Hiszpanom nie podyktował ewidentnych dwóch minut" - mówi ojciec Marcina i Krzysztofa Lijewskich.

Polska zachowała oczywiście szanse na wyjście z grupy. Biało-czerwoni muszą tylko wygrać w czwartek z Brazylią. Najważniejszy mecz czeka ich później w ćwierćfinale, gdzie przegrywający będzie pakował walizki i wróci do domu, a zwycięzca znajdzie się w strefie medalowej Igrzysk.

kmiecikrc.fm