W miniony weekend - najwyraźniej prawem jakiejś "czarnej serii" - potoczyły się wydarzenia niekorzystne dla obecnych włodarzy Kalisza.
W piątek prezydent Janusz Pęcherz złamał sobie nieszczęśliwie rękę ------> przy okazji otwarcia boiska "Orlik" na kaliskim Majkowie.
Tego samego dnia wieczorem - jak początkowo nieoficjalnie dowiedziało się Radio Centrum - policja zatrzymała wiceprezydenta Kalisza - Daniela Sztanderę.
Fakt takiej kontroli drogowej potwierdza rzecznik kaliskiej policji, Monika Rataj.
"W piątek o godzinie 22:34, przy ulicy Polnej policjanci zatrzymali do kontroli kierowcę samochodu osobowego marki Lancia, z uwagi na podejrzenie, że kierowca może znajdować się pod wpływem alkoholu. Kierujący odmówił poddania się badaniu alkometrem, dlatego została pobrana od niego krew do badań na zawartość alkoholu. Zatrzymano mu prawo jazdy. Osoba wskazana przez kierowcę zabezpieczyła samochód. O całym zdarzeniu został powiadomiony prokurator".
Wg upublicznionych informacji, policjanci zdecydowali się na zabranie prawa jazdy, gdyż wyczuwali od wiceprezydenta Daniela Sztandery woń alkoholu.
Po ponad trzech godzinach od kontroli drogowej, o 1:55 w nocy, wiceprezydent Sztandera... zgłosił się do kaliskiej Komendy Policji i poprosił o... przebadanie go alkometrem. Wtedy wynik był zerowy.
Radiu Centrum udało sie w niedzielę dodzwonić do wiceprezydenta Daniela Sztandery. Jego wersja zdarzeń zasadniczo różni się od stanowiska kaliskiej policji:
"Jechałem samochodem. Zatrzymała mnie policja. Powiedziała, że ja jechałem zygzakiem, do czego się absolutnie nie przyznaję. Być może jakąś dziurę omijałem, ale nie przyznaję się do tego, że jechałem zygzakiem. Policjanci się zachowywali w sposób niegrzeczny, natarczywy. Powiedziałem, że nie będę dmuchał na alkomat. Po sprawdzeniu procedur - jak one wyglądają - pojechaliśmy na badanie krwi. Została pobrana krew. O wynik jestem spokojny: byłem trzeźwy.
Nie mówię, że nie będę wyciągał żadnych kroków, natomiast, co będzie dalej, to w tym momencie nie mogę niczego powiedzieć. Na pewno z panem komendantem będę rozmawiał na temat zachowania policjantów. Było niestandardowe. Byli... Powiedziałbym, że nie panowali nad emocjami."
Kto więc mówi prawdę o powodach i skutkach zatrzymania wiceprezydenta Kalisza przez policyjny patrol na ulicy Polnej?
Wyniki badania laboratoryjnego na obecnośc alkoholu we krwi wiceprezydenta Kalisza, Daniela Sztandery, poznamy dopiero za około dwa tygodnie.
* * *
30.11.2009.
Kwestię kardynalną w całej sprawie, czyli odmowę poddanie sie badaniu w miejscu zatrzymania przez policję, wiceprezydent Sztandera tłumaczy zachowaniem policjantów i na nich przerzuca winę, twierdząc, że policjanci: „ (...) zachowywali się bardzo agresywnie. Nie panowali nad emocjami."
"Nie mialem do nich zaufania po prostu i dlatego powiedziałem, że nie będę dmuchał a, że pojedziemy na pobranie krwi " - dodał Sztandera.
Wynika z tego, że to nie alkohol a zaufanie do stróżów prawa, którego brakło wiceprezydentowi Sztanderze, było przyczyną całego zajścia i powodem tego, że kierowca nie poddał się standardowemu badaniu i nie pojechał sobie spokojnie dalej, tam gdzie miał jechać.
Gdyby tak było, cała sprawa o media by się nawet nie otarła.
Prócz sprzecznie opisywanych okoliczności zatrzymania, zastanawiająca jest kwestia sposobu uzyskania dostępu do wyników badań krwi, które wykonano D. Sztanderze w szpitalu.
Wiceprezydent Sztandera w poniedziałek zapewnił Radio Centrum, że wyniki otrzymał od ręki i wyraźnie wskazywały one, że był trzeźwy:
"Badanie krwi zakończyło się ok. godz. 24-tej, może chwilę po 24-tej. No i oczywiście wiele rzeczy sobie przemyślałem, bo to nie było standardowe zachowanie policjantów. Zacząłem doszukiwać się jakieś prowokacji politycznej, niekoniecznie ze strony policji. I dlatego pojechałem do szpitala na pobranie krwi. Mam wynik badania ze szpitala - i nie miałem alkoholu we krwi. Po badaniach w szpitalu pojechałem na komisariat przy Kordeckiego, gdzie poddałem się badaniu na urządzeniu policyjnym. Wykazało 0,0."
Tymczasem jeszcze w niedzielę, Monika Rataj - rzecznik kaliskiej policji - tłumaczyła Radiu Centrum, że na takie wyniki czeka się minimum dwa tygodnie. Dlaczego więc prezydentowi Sztanderze udało się otrzymać je od razu?
Rzecznik kaliskiego szpitala - Artur Tarasiewicz - stwierdził, że nie ma możliwości, aby tak szybko otrzymać wyniki badań krwi, która została pobrana dla potrzeb policji. Inaczej przedstawia się sprawa, jeśli takie badanie wykonywane jest dla celów szpitalnych. Wówczas wynik można otrzymać po 30 minutach. „I tego typu badanie zastosowano w przypadku wiceprezydenta Sztandery" - poinformował Tarasiewicz.
Tu nasuwa się pytanie - dlaczego tak się stało, skoro była to sprawa typowo związana z procedurą policyjną? Czy kaliski szpital świadczy dla pacjentów usługi analityczne w piątki między godz. 23 a północą lub później? Informacje na drzwiach szpitalnego laboratorium na to nie wskazują. Na jakiej więc podstawie wykonano taka usługę - w środku nocy - w przypadku wiceprezydenta Sztandery ?
Dwukrotne pobieranie krwi tej samej nocy - z powiedzmy, godzinną przerwą - może teoretycznie skutkować, choćby pomyleniem próbek o różnej zawartości C2H5OH a tym samym DNA. W imieniu wszystkich użytkowników dróg, mamy oczywiście głęboką nadzieję, że do tego nie doszło.
Niepokoi nas jedynie skąd ta - wspomniana przez sierż. Monikę Rataj - woń? Czyżby kaliscy policjanci stracili nosa do takich spraw?
* * *
01.12.2009
Ciekawego komentarza sprawie użyczył Prezydent Kalisza - Janusz Pęcherz, przebywający nadal w szpitalu, gdzie po operacji złamanej ręki, dochodzi do zdrowia. Na prośbę Radia Centrum zgodził się na krótką rozmowę, w której wyraża swoje zdanie na temat zachowania swojego zastepcy - Daniela Sztandery:
"Ja twierdzę, że nie ma obowiązku poddania się badaniu alkomatem, ponieważ istnieje przecież druga możliwość, z której można zawsze skorzystać i jest to badanie poprzez pobranie krwi, a ta możliwość jest jak najbardziej dopuszczalna i poprawna. Zawsze należy przeanalizować dokładnie sytuacje, której my nie znamy i której nie jesteśmy bezpośrednimi świadkami. Należałoby zadać pytanie, co spowodowało, że pan Sztandera zareagował w ten sposób? Z pewnością, gdyby to była normalna sytacja, kiedy to zatrzymuje się kierowcę, grzecznie prosząc: Panie kierowco, prosimy o dmuchanie w balonik, ponieważ prowadzimy standardowe działania, zatrzymując do kontroli drogowej wszystkich kierujących ze względu na prowadzoną dzisiaj akcję policyjną - to byłoby zachowanie odpowiednie. Natomiast z tego, co mówi pan Sztandera - nie było to standardowe zachowanie, a w związku z tym mógł zareagować w taki sposób."
Janusz Pęcherz twierdzi, że w ów piatkowy wieczór, kiedy trafił do szpitala, nie rozmawiał ani nie spotkał się z wicepezydentem w szpitalu, ponieważ, jego stan zdrowia na to nie pozwalał, a o zatrzymaniu D. Sztandery przez patrol policyjny dowiedził się dzień po zdarzeniu - w minioną sobotę z - jak to określił - "pewnych źródeł", których nie chciał ujawnić.
Prezydent Sztandera, wg informacji udzielonych Radiu Centrum przez jego sekretarkę, urzęduje w Ratuszu w normalnym trybie.
* * *
02.12.2009
Komendant kaliskiej policji - Romuald Milling - odmówił w środę osobistego komentarza na temat całej sprawy.
Dziwi ta powściągliwość szefa policji po dzisiejszej wypowiedzi D. Sztandery, wydrukowanej w lokalnej prasie, gdzie stwierdził wprost : "(...) traktuję to jako prowokację polityczną w której biorą udział funkcjonariusze policji."
Monika Rataj - rzecznik kaliskiej policji poinformowała Radio Centum, że do policji, jak dotąd, nie wpłynęło żadne pismo z zażaleniem czy skargą ze strony wiceprezydenta Sztandery.
sadowska
rc.fm
Wiceprezydent wziął udział w programie Radia Centrum - "USTAMI WŁADZY".
Ocenę argumentów p. Sztandery ------>>> pozostawiamy Wam samym: POSŁUCHAJCIE
redakcja
rc.fm