W tym roku Galeria w Hallu Centrum Kultury i Sztuki w Kaliszu równolegle prezentuje dwie wystawy fotograficzne towarzyszące Festiwalowi Pianistów Jazzowych. Jedną z nich jest wystawa „...ALL THAT JAZZ..." autorstwa Janusza Nowackiego.
Janusz Nowacki urodził się w 1939 roku w Poznaniu. Debiutował w 1964 roku ekspresyjnymi portretami muzyków jazzowych. W latach 1973—1992 pracował w Pałacu Kultury w Poznaniu. Realizował Warsztaty Fotograficzne, autorski program animacji życia fotograficznego w Wielkopolsce, sytuujący się w nurcie fotografia poza galerią. Od 1982 roku w jego fotografii dominuje pejzaż — syntetyczny w formie i poetycki w nastroju. Założyciel Studia DiM, które w początkach lat 80. odegrało ważną rolę w diaporamie. Jest jednym z wyróżniających się przedstawicieli polskiej fotografii pejzażowej. Założyciel i kurator Galerii Fotografii pf w Centrum Kultury Zamek w Poznaniu, którą kierował w latach 1993—2004, zaliczanej do najbardziej znaczących galerii fotograficznych w Polsce. Jeden z najważniejszych inicjatorów i twórców lobby fotograficznego w nowych warunkach Polski lat 90. Wyróżnienia: Nagroda Artystyczna Miasta Poznania, Nagroda Marszałka Wielkopolskiego w Dziedzinie Kultury, Odznaka Honorowa Zasłużony dla Kultury Polskiej. Członek Honorowy Związku Polskich Artystów Fotografików.
Jego fotografie znajdują się w zbiorach: Muzeum Narodowego we Wrocławiu, Muzeum Historii Fotografii w Krakowie, Muzeum Przyrodniczym TPN w Zakopanem, Muzeum Karkonoskim w Jeleniej Górze, Muzeum Fotografii w Charkowie na Ukrainie.
„W szeroko rozumianej muzyce rozrywkowej jazz jest nurtem o szczególnych preferencjach. Z jednej strony elementy tej muzyki zawierają się w wielu innych, popularnych trendach pop-music, z drugiej utożsamiany jest z muzyka trudną, elitarną, wymagającą od słuchaczy szczególnego wyrobienia i osłuchania. Tylko pozornie spostrzeżenia te są prawdziwe, bowiem zarówno argument o oddziaływaniu jazzu na współczesną muzykę rozrywkową, jak i percepcyjną elitarność tej muzyki nie odpierają najprzeróżniejszych kontrargumentów. Jazz jest jednak muzyką wymagająca od słuchacza pewnego „wyrobienia" estetycznego i percepcyjnego. Pewne uproszczenia, jakimi uwarunkowano odbiór i rozumienie jazzu, spowodowały, że postronnemu miłośnikowi tej muzyki nurt ten kojarzy się wyłącznie z wydumaną, intelektualną improwizacją, eksperymentami free-jazzu i ogólnym „brakiem ładu i składu". Z drugiej strony wielokrotnie można przyłapać się na pełnej akceptacji tej sztuki, zwłaszcza słuchanej w oderwaniu od wyrafinowanych jazzowych struktur. Swego rodzaju elitarność związana z nowoczesnymi formami jazzu oraz ultranowoczesnymi eksperymentami została wraz z kulturową konsolidacją zagubiona i współczesny jazz stał się formą sztuki będącej na usługach szeroko rozumianej muzyki rozrywkowej. Tak prezentowany i odbierany stał się więc nie taki „straszny jak go malują".
To jazzowe malowanie jest napięciem sprawczym dla Janusza Nowackiego. Jest sensem jazzowej fotografii powstającej w ulotnej chwili. Wiem, że Janusz poza rytmem techniki poddaje się czarowi chwili, by jednym strzałem zamknąć w martwej ciszy ten jeden, jedyny moment. On pisze swoje fotografie, tak jak zabiegany improwizacją, bawi się jazzman. Wie w jakim kierunku zmierza, wie czym ten karkołomny chorus musi się zakończyć i czuje, że jest w środku tej kłębiącej się nuty. To jest sztuka! Ale to jest także dar, jakim obdarzono największych twórców.
Janusza znam od zawsze.... I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdybym obserwował tylko wrażliwego fotografa, zabieganego za „ sprawą ". Wiedziałem, że był nadwornym dokumentalistą wydarzeń jazzowych, jakie w Polsce zdarzyły się w ciągu ostatniego pół wieku. Janusz zjawił się u mnie wraz z jazzem. Jeszcze wtedy nie znałem dokładnie jego jazzowych prac, bo pokazywał jakieś górskie foto-impresje, jakieś przepiękne w swej naturalnej architekturze krajobrazy, wspomniał o kilku niezłych jazzowych fotografiach.
Patrzę na zatrzymane blue notes Lloyda, Gillespiego, Ellingtona, Wolfa, Kirka, Jarretta , Colemana, Monka i Ptaszyna . Czy jest to możliwe, by fotografie te były dopełnieniem muzyki, jakiej słucham ? Tak — to jest jakieś przepiękne de javu, gdy muzyka brzmi z fotografii, gdy zapętla się z tym czego słuchałeś. Czy jest możliwa chwila zamknięta w fotografii Elli Fitzgerald Ornette'a Collemana i Stu Martina ? Czy jest coś bardziej impresyjnego niż grymas jazzu w tych jazzowych portretach ?
Janusz przyniósł mi kiedyś fotografię z koncertu kwartetu Dave'a Brubecka z 1958 roku. Legendarny pianista napisał nam przepiękną dedykację i zastrzegł... Po mojej śmierci przyślij mi tę piękną fotografię do Dave Brubeck Institute - niech uczą się jak fotografować jazz..."
/ Dionizy Piątkowski /